Przyjaciele
Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie;
Ostatni znam jej przykład w oszmiańskim powiecie.
Tam żył Mieszek, kum Leszka, i kum Mieszka - Leszek.
Z tych, co to: gdzie ty, tam ja, - co moje, to twoje.
Mówiono o nich, że gdy znaleźli orzeszek,
Ziarnko dzielili na dwoje;
Słowem, tacy przyjaciele,
Jakich i wtenczas liczono niewiele.
Rzekłbyś: dwójduch w jednym ciele.
O tej swojej przyjaźni raz w cieniu dąbrowy
Kiedy gadali, łącząc swojo czułe mowy
Do kukań zozul i krakań gawronich,
Alić ryknęło raptem coś koło nich.
Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek.
Mieszek tej sztuki nie umie,
Tylko wyciąga z dołu ręce: "Kumie!"
Kum już wylazł na wierzchołek.
Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,
Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy.
Trafia na ciało, maca: jak trup leży;
Wącha: a z tego zapachu,
Który mógł być skutkiem strachu.
Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.
Więc mruknąwszy ze wzgardą, odwraca się w knieję,
Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je.
Dopieroż Mieszek odżył... "Było z tobą krucho!” -
Woła kum - „szczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał!
Ale co on tak długo tam nad tobą sapał.
Jak gdyby coś miał powiadać na ucho?"
"Powiedział mi - rzekł Mieszek - przysłowie niedźwiedzie:
Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie".
Autor: Adam Mickiewicz
Cel wycieczkowy na listopad zgoła był inny niż ten, który ostatecznie zrealizowaliśmy. W kończącym się właśnie Roku Kościuszki chcieliśmy zdobyć kopiec Jego imienia, ale (jak zauważył Woody Allen): „Jeżeli chcemy rozśmieszyć Pana Boga, powiedzmy Mu o swoich planach”, więc nasze zamierzenia spełzły na niczym, a raczej okazały się zupełnie drugorzędne, gdy dostaliśmy wiadomość, że Zuzia, która zwykle bierze udział w środowych spacerach, trafiła do szpitala.
Ktokolwiek był w takim miejscu, wie, że pobyt tam nie należy do najprzyjemniejszych. Wszyscy Uczniowie II b i Nauczyciele pracujący w tej Klasie ze współczuciem zareagowali na wiadomość o chorobie Zuzi, że zaś odwiedziny u chorego, choćby po to, by trochę o chorobie zapomniał, powinny być czymś naturalnym, postanowiliśmy, że do szpitala Jana Pawła II uda się mała delegacja: Koleżanki i Kolegów reprezentowały Ada i Gabrysia, natomiast Nauczycieli – pisząca te słowa.
W odwiedziny poszłyśmy z plikiem rysunków, wykonanych indywidualnie przez każdego z Uczniów i domowymi, świeżo upieczonymi ciasteczkami owsianymi. Rysunki nie były podpisane, a jedynie oznaczone numerami, ponieważ Zuzia miała za zadanie wytypować trzy najładniejsze Jej zdaniem obrazki, bez sugerowania się rozmiarami sympatii odczuwanej wobec ich Autorów.
Gimnazjaliści, przystępując do dzieła, mogli puścić wodze fantazji, dlatego rysunki przedstawiały bardzo różne tematy: postacie rzeczywiste, baśniowe i fantastyczne oraz świat przyrody.
Po dokonaniu wyboru rysunków, każda z siedemnastu prac została krótko omówiona. Zuza wyróżniła Adę, Patrycję i Wiktorię B. Z kolei Ada za najładniejsze uznała rysunki autorstwa Karoliny, Patrycji i Jarka, a Gabi te, które wyszły spod rąk Zuzi R., Oli P. i Dominika. Niżej podpisana, patrząc na zgromadzone artefakty okiem ciut bardziej doświadczonego odbiorcy sztuki, wyłowiła spośród prezentujących zbliżony poziom artystyczny dzieł: niezwykłą subtelność rysunku Gabrysi przedstawiającego piękną dalię, naturalizm epickiej sceny, w której Jarek ukazał watahę wilków rozprawiających się przy pełni Księżyca z jeleniem oraz ołówkowy portret dziewczynki o przejmującym spojrzeniu wykonany przez wspomnianą już Wiktorię.
Gość nie w porę gorszy od Tatarzyna – kiedy więc nadeszła pora obiadu, nasza delegacja uznała, że czas zakończyć odwiedziny i dyskretnie opuściła salę. Przyniesione dzieła pozostały jednak z Zuzią, a wraz z nimi jakby cząstka każdego z Autorów. To z pewnością sprawi, że nasz Chorałek – Zuza – szybciej wróci do zdrowia i na zajęcia. Ufamy również, że Patron szpitala, będący także Patronem naszej Szkoły, znany ze swojej miłości do młodzieży i zrozumienia dla chorych, obejmie Zuzię swoją opieką i prędko postawi na nogi. Wracaj do zdrowia, Słoneczko. Do zobaczenia!
Bogumiła Glanowska