Luty, który zgodnie z prastarym znaczeniem nazwy, jest wyjątkowo srogi z racji siarczystych mrozów, właśnie ustępuje miejsca marcowi. Tegoroczny subiektywnie był dla nas krótszy od swoich starszych braci, a to dlatego, że dwa z jego czterech tygodni były czasem feryjnego wytchnienia od szkolnych obowiązków. Wydawać by się więc mogło, że na nic innego poza nauką w pozostałych czternastu dniach czasu mieć nie będziemy, jednak nic bardziej mylnego.
7 lutego zrobiliśmy małą przygrywkę do białego szaleństwa, wybierając się na sztuczne lodowisko. Dla niektórych z nas to był chrzest bojowy, ponieważ łyżwy założyli po raz pierwszy. Jak to na ogół w życiu bywa jedni dali się od razu porwać przyjemności ruchu na (w miarę) świeżym powietrzu, inni błysnęli sportowym talentem, ale trafił się i taki, który na łyżwy się obraził, mówiąc, że są głupie pewnie dlatego, że nie bardzo mu wychodziło zwinne przesuwanie się po tafli. Tak czy inaczej czas spędzony razem był dla nas cenny i pełen niewymuszonej radości. Poniżej kilka zdjęć dokumentujących tamte chwile.
Już dwa dni później, na samym progu ferii, zawitaliśmy do kina na projekcję „Cudownego chłopaka” – wzruszającej historii chorego nastolatka, który pokonuje opór równolatków wobec inności i w końcu znajduje swoje miejsce na Ziemi. Treść tego obrazu ma dla nas szczególne znaczenie, ponieważ dotyka spraw trudnych i codziennie obecnych w naszej rzeczywistości. Żeby lepiej przygotować się do przeżycia tego filmu, kilka dni wcześniej na godzinie wychowawczej pracowaliśmy na kartach pracy, próbując poczuć emocje bohaterów.
A potem były długo wyczekiwanie ferie …
No, ale że wszystko, co przyjemne, kończy się zbyt szybko, dlatego i my musieliśmy już wrócić do szkoły, która na szczęście nie zawsze ogranicza się do ławki i czterech ścian. Dziś pole doświadczania świata stanowił Park Decjusza z reprezentacją rzeźb Bronisława Chromego. Patrząc na poszczególne obiekty, staraliśmy się zrozumieć ich przekaz, bowiem nie każde z nich jest realistyczne. Przy okazji Dzieci odświeżyły sobie dzisiejszą lekcję fizyki, na której dowiedziały się o zasadzie działania dźwigni dwustronnej – taką właśnie dźwignię dostrzegły na placu zabaw i była to huśtawka-konik.
A że w trakcie dzisiejszej wyprawy również dokonywaliśmy drobnych obliczeń związanych z obliczaniem kwoty zakupów i wyliczaniem ceny kawałka pizzy, a także – odnalazłszy nazwisko Doroty Terakowskiej na jednym z filarów rzeźby upamiętniającej Piwnicę pod Baranami – podyskutowaliśmy przez chwilę nad tym, że córką pisarki jest współczesna reżyser, Małgorzata Szumowska, która właśnie dostała Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale, po raz kolejny upewniłam się, że uczymy się wszędzie i nieustająco, a najlepiej, gdy dzieje się to mimochodem.
Bogumiła Glanowska